Większość z nas reaguje na insekty raczej… zdecydowanie i gwałtownie. Widok prusaków, karaluchów czy mrówek faraona (beztrosko biegających np. w cukierniczce), powoduje złapanie za telefon i obdzwanianie specjalistów, którzy wytępią „obrzydliwe robactwo”. Może więc zaskakiwać, że nie wszyscy z podobną energią podchodzą do eliminowania z własnego mieszkania… pluskiew. Dlaczego? I jakiego są konsekwencje takiego lekceważenia problemu? Dzisiaj postaramy się te kwestie wyjaśnić.
Od tych słów rozpoczyna się polskie przysłowie. I być może jest to klucz do rozwiązania zagadki. Pluskwa, owad niewielki, umyka naszym oczom. Nawet kilkanaście osobników potrafi skrzętnie ukryć swoją obecność przed właścicielami lokalu, w którym się zalęgły. Wciśnięte w listwy łóżka, gnieżdżące pod fotelem, wychodzące zwykle wtedy, gdy żywiciel (w tym przypadku człowiek) zapada w sen. Sygnałem, że coś jest nie tak, mogą być ślady na pościeli (w postaci czarnych kropek) – ALE… W dobie powracania do normalności po lockdownie, możemy na ten drobiazg nie zwrócić uwagi. Co więcej, nawet ślady na ciele wskazujące na ukąszenia, możemy zacząć bagatelizować. Może to komar? A może o coś się skaleczyliśmy i nie zwróciliśmy na to uwagi?
Pandemia COVID-19 to czas, który wywrócił do góry nogami życie na całej planecie. Nic zatem dziwnego, że zmęczeni obostrzeniami, zestresowani kwestiami finansowymi i niepewnością jutra, „skazani” na siedzenie w domu przez tyle miesięcy, odsuwamy od siebie myśl o kolejnym problemie. Chcemy wreszcie wrócić do życia, do zajęć sprzed pandemii, podreperować domowy budżet, korzystać z pięknej pogody. I to wszystko miałyby nam zniszczyć jakieś insekty? Nie! I nawet jeśli będziemy musieli stawić czoła rzeczywistości, bo pluskwy w końcu dostrzeżemy, możemy zacząć szukania wymówek. Dezynsekcja droga, a takie pluskwy to w sumie nie kłopot – sami sobie poradzimy. A jak nie damy rady, „to może się zadzwoni”.
mogą być niestety katastrofalne. Pluskwy mogą rozprzestrzenić się nie tylko w skali naszego własnego lokum, ale zająć też pomieszczenia z nim sąsiadujące. I, prędzej czy później, przedostać się także na inne piętra – choćby dzięki wykorzystaniu systemu wentylacji. W tej sytuacji nawet jeśli wezwiemy specjalistów, spokój osiągniemy na krótko – pluskwy, które od nas zawitały do innych, mogą przecież równie łatwo wrócić…
Dodatkowym problemem jest fakt, że pluskwy rozmnażają się szybko, a walka z nimi przypomina tę, toczoną z wiatrakami. Domowa chemia na nie nie działa. Pamiętać też należy o tym, że nawet pozbywanie się pojedynczych sztuk i zwyczajne zgniatanie ich, jest istotnie skuteczne, ale pozostaje kwestia jaj złożonych przez złapane przez nas osobniki. I w chwili, w której gotowi jesteśmy ogłosić zwycięstwo, wszystko zaczyna się na nowo.
Im dłużej zwlekamy z telefonem do specjalisty od dezynsekcji, tym większe zyskujemy też szanse na to, że będziemy musieli pozbyć się mebli, które po prostu zostaną tak zanieczyszczone przez mnożące się w nich pluskwy, że nie będą nadawały się do niczego innego, jak tylko do wywiezienia jak najdalej od nas.
Dlatego też zachęcamy Państwa do szybkiej reakcji. Czujność i wezwanie profesjonalnej pomocy, to jedyny sposób pozwalający na rozprawienie się z pluskwami, oszczędzenie sobie czasu, nerwów, a także ocalenia sąsiadów przed identycznym problemem. W razie dodatkowych pytań o to jak (i za ile – bo to równie ważne) rozwiązać kwestię dotyczącą odpluskwienia mieszkania, zachęcamy do kontaktu z nami pod numerem 732-998-151.
Przeglądając naszą stronę akceptują Państwo postanowienia zawarte w polityce prywatności. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.